wtorek, września 29, 2009
Choróbsko, krótki kursik robienia wianków i zabawa blogowa.
niedziela, września 27, 2009
Z pamiętnika Adamka
niedziela, września 27, 2009
Z pamiętnika Adamka
No powiem tak…to przeze mnie moja mamusia się nie odzywała, ani nie miała czasu zaglądać do komputera. Mówi,że łajza ze mnie coraz gorsza, a ja jestem po prostu ciekawy świata. Któregoś dnia wskoczyłem sobie na parapet, parapety są bardzo wysoko, więc parę razy spadłem…rumor się zrobił, mama zaraz przyleciała do pokoju, a ja nie chciałem ustąpić tylko cały czas wskakiwałem i się tłukłem okropnie. Mama mówi,że na pewno mam mnóstwo siniaków, tylko ich nie widać pod moim futerkiem i że mam dużo szczęścia, że łapek nie połamałem i jeszcze powiedziała…..że głupi zając jestem!
Tak mi się tam spodobało, że chciałem tam już być, tylko z wchodzeniem był problem... w końcu mama poddała się i dostawiła mi krzesełko pod okno, żebym ciągle nie spadał! Bardzo mi się tam podoba! O ludziki! Cóż tam są za widoki !!! Drzewa, kwiatki, stawik z rybkami, mogę się wpatrywać cały dzień i się nie boję, bo jestem za szybką! Teraz tam pomieszkuję i schodzę na dół tylko do toalety.Mamusia przyniosła mi kocyk, żeby było mi cieplej i żeby łapki się nie ślizgały. A te okna, marzenie! Mają takie białe klameczki, które gryzę namiętnie , tak jak kiedyś mamusi suwaczki!….Siostra mówi ”…no to miałam ładny pokój, dzięki Adamek!!!…” to gryzę jeszcze mocniej,żeby jej się bardziej podobało!
Któregoś dnia, mamusia jak zwykle weszła do mnie rano z kaszką, patrzy ….i oczom nie wierzy!Siedzę sobie spokojnie w donicy z kaktusami,na podłodze mnóstwo ziemi, a kaktusy wszystkie objedzone i wykopane z doniczki! Cwaniak jestem, bo wiem,że mama mnie nie skrzyczy,żebym się nie wystraszył, więc korzystam jak mogę …ile można zjadać klamki, albo ścianę! Wszystko się przecież nudzi po pewnym czasie! Mama wyciągnęła mnie z doniczki i zamiast krzyczeć, zaczęła oglądać moje łapki i całe ciałko, czy nie nawbijały mi się gdzieś kolce, zaglądała mi nawet do pyszczka…kolcy nie znalazła, ale zobaczyła za to jeden ząbek, który rośnie w poziomie, a nie w pionie i znowu czymś się martwi i mówi,ze to chyba nienormalne.Zawołała tatę, no ale to już była przesada, Ojcu to ja nie pozwolę w mordzie mi grzebać!
Odpuścili sobie te zęby i zaczęli debatować nad szkodliwością zjadania kaktusów…”ojciec mówi: nic mu nie będzie,wygląda normalnie”siostra “ eee…mamuś nie smuć się, robi się przecież sok z kaktusów”, tylko mama jak zwykle się zamartwiała, ale ponieważ wszyscy się zawsze z niej nabijają,że przewrażliwiona, więc powiedziała dzielnie: ” najwięcej to zjadł aloesa, a on przecież leczniczy, to chyba macie rację, synuś gnoju…masz być zdrowy, rozumiesz?!”
Oj, jakże się mylili…juz w ciągu dnia było co raz gorzej. Byłem drażliwy i wszystkiego się bałem! Przestraszyłem się mamy i wpadłem na szafę! Wieczorkiem robię siusiu, a mamusia sprząta, przyszła, nachyla się nad moim kibelkiem, a tam….brunatna maź! No i znowu panika, “Misiek…szybko…synuś umiera, otruł się kaktusami! “Oj tam umiera od razu”…myślę sobie!…” cosik mi się tylko we łbie kręci i jakoś brzuszek boli, ale żeby zaraz tam umierać…ach te kobiety” Mama popędziła do komputera, mówi,że to skarbnica wiedzy, ale nie o zającach niestety! Szukała czy mnie te kaktusy uśmiercą ,czy może jakoś to tylko ciężko odchoruję! I cóż się okazało…ano ,że kaktusy z kolcami to raczej krzywdy mi nie zrobią, tylko ten cudowny, leczniczy aloes! W skórce, znajdują się jakieś trujące substancje, a ja przecież nie miałem noża żeby sobie obrać! Co prawda było napisane,ze dla kotów jest trujący, ale mama mówi,że koty nie zjadały jej aloesów , to nie wie, a zając zeżarł…i znowu…bo głupi jest! Obraża mnie ostatnio cały czas!Ale na nią nie można się długo gniewać, wzięła mnie na ręce i tak sobie siedzieliśmy…godzinkę, …dwie, ….trzy….całowała mnie i płakała, płakała i całowała….no ale ile można tak siedzieć! Znowu zachciało mi się sikać i poszedłem do toalety, a tam…zero prywatności!!! No, aż na podłogę się położyła i pod ogon mi zaglądała! A później znowu wzięła mnie na ręce i zaczęła całować
“ Synuś, kochanie zdrowy będziesz…normalnie sikasz!” I znowu w bek… No wiecie co Państwo, żeby tak się cieszyć z zajęczego sikania!! Jednak ludzie są dziwni! A juz w szczególności łyse mamy!
P. S. Dzisiaj juz wszystko chyba jest dobrze, znowu z apetytem zjadam kaszę i wyglądam przez okienko.Niestety cudowne kaktusy zniknęły z naszego pokoju. Martwi się Nurka i martwię się ja- oboje uważamy,że życie jest niesprawiedliwe, ale mama nie daje się ubłagać. Nie wiem po co kaktusy były Dominice, ale wiem,że ja, znowu muszę się przerzucić na klamki:(
Serdecznie Was pozdrawiam i przesyłam buziaki-
- Zajęcza Łajza- Adamek.
środa, września 23, 2009
Wiankowo, grzybowo, robótkowo, ogrodowo.
środa, września 23, 2009
Wiankowo, grzybowo, robótkowo, ogrodowo.
Powstają kolejne wianuszki i bukiety….na jesieni jest chyba na to najlepszy czas. Tyle rzeczy w ogrodzie należy przyciąć i po prostu wyrzucić, no to mi szkoda:) Więc znoszę to tonami do domu, tworząc jesienne dekoracje. Ostatnio po spacerze w lesie powstał wianuszek modrzewiowy, grzybków trochę jest, ale ogólnie panuje susza, więc jako grzybowy maniak z utęsknieniem czekam na deszcz. Mam już trzy słoje suszonych grzybów, ale tylko parę słoiczków marynowanych, więc z chęcią jeszcze pozbieram. Przy takiej pogodzie jak jest obecnie, godzinami mogę chodzić po lesie, wsłuchując się w śpiew ptaków i podziwiając promienie słońca przebijające się przez korony drzew.
Żeby nie było, że tylko spacerki mi w głowie:) Robię kolejny , szydełkowy obrus, choć właściwie nie wiem po co, gdyż wszystkie obrusy musiałam pochować- kocie dziecko uwielbia się po nich wspinać. Robię, a właściwie robiłam, bo wszystko muszę spruć i zacząć od nowa.….z natury jestem bardzo szybka, generalnie przy takim natłoku obowiązków jest to niewątpliwa zaletą, ale bywa także wielką wadą. Oczywiście nie doczytałam co i jak do końca – bo czasu szkoda no i teraz mam za swoje…wyszło za mało wypustek! Zanim się zorientowałam, zdążyłam już sporo wydziergać, a teraz …no szlag mnie trafia!
I nie wiem, czy jeszcze chce mi sie robić, choć obrus bardzo mi się podobał.
Powstał jeszcze jeden wianuszek z kwiatów rozchodnika, przekwitniętego pięciornika, owoców dzikiej róży, czyśca wełniastego, bylicy i porostów.
Do ogrodu powolutku zaczyna wchodzić jesień
Rośliny przybierają typowe jesienne złoto, czerwono, pomarańczowe barwy
A kocie dziecko wyleguje się na słoneczku i zażywa kąpieli….wodnych- pływając w oczku:)
poniedziałek, września 21, 2009
Jesienne klimaty z wrzosami w tle
poniedziałek, września 21, 2009
Jesienne klimaty z wrzosami w tle
Tym razem, prawie bez słów, bo naprodukowałam się okrutnie w komentarzu pod poprzednim postem i to dwukrotnie:) Pozazdrościłam wrzosów blogowym koleżankom, więc po rowerowej wycieczce, powstał wianuszek - serducho…trochę cieniutki, bo wrzosów jakoś niewiele:(
Mam nadzieję,że przemierzając leśne ścieżki natknę się jeszcze gdzieś na piękną wrzosową polanę! Póki co, po południu planuję kolejną wyprawę na grzyby!
Pozdrawiam gorąco w piękny, słoneczny poniedziałek!