sobota, maja 29, 2010

29 maja – Magdaleny

29 maja – Magdaleny

sobota, maja 29, 2010

29 maja – Magdaleny

cichutko, skromniutko i bez fajerwerków…parę drobiazgów do nowego wystroju pokoju.


IMG_6900-1 IMG_6897-2
IMG_6915-1 IMG_6916-1
Długo wyczekiwany Anioł Śpioch

IMG_6904-1 IMG_6902-1
Tu w komplecie ze Śpiochem, Dominiki.

IMG_6914-1 IMG_6912-1
Pozdrawiam Was serdecznie życząc miłego i co najważniejsze, chyba słonecznego w całym kraju dnia.

piątek, maja 28, 2010

Dużo się dzieje

Dużo się dzieje

piątek, maja 28, 2010

Dużo się dzieje

Troszkę się dzieje i niestety nie mam na nic czasu. Po pierwsze: Mamę Pana Kota wiozłam parę dni temu ,w nocy na operację. Wróciła do domu ze spuchniętą tylną nogą i widać było,że strasznie cierpi. Okazało się,że to ropień, ale usytuowany niefortunnie, bo przy samym ścięgnie Achillesa, teraz musi siedzieć w zamknięciu przez tydzień. Kto ma kota , ten wie co to znaczy,żeby go zamknąć tak,żeby się nie ruszał! Kazali ją trzymać w kontenerku ! No ludzie kochani, przecież po tygodniu siedzenia w tak małym zamknięciu, kot z pewnością by ześwirował, a i tak przecież do końca normalny nie jest! A gdzie niby miałaby się załatwiać? Pod siebie?A co z kocią dumą i godnością?! Już sam fakt, że czarna pantera została zamknięta w klatce jest wystarczająco dołujący i poniżający! Fretki posiadają zdecydowanie nadmetraż, więc Metka została do nich dokwaterowana, a dziewczyny, udostępniły jej górny apartament…Fretki cierpią, bo zostały zlikwidowane schody na piętro, Mama Pana Kota cierpi, bo musi siedzieć w klatce, ja cierpię, bo Mama Pana Kota całymi dniami jęczy, warczy, wyje , miauczy, dwa pozostałe koty też cierpią, bo nie mogą wejść do Mamy Pana Kota, więc gadają pod klatką, dzieci cierpią, bo wyżywam się na nich po całym dniu słuchania kotów,nie mam siły wysłuchiwać ich jęków, najmniej cierpi Misiek, bo go prawie nie ma. Obłęd! Do tego musimy codziennie jeździć na zastrzyki i zmiany opatrunku, co by Mamę Pana Kota do kontenerka zwabić, muszę  używać podstępu w postaci schabowego…tak więc zostaliśmy jeszcze pozbawieni zapasu mięsiwa na obiad. Metka i Demon weterynarzy nie cierpią i potrzeba paru osób żeby je utrzymać, drapią , szczekają! , gryzą…jednym słowem nie współpracują absolutnie! A ja mam od jutra problem, po ubiegłorocznym wypadku i kasacji samochodu, zostałam pozbawiona osobistego środka lokomocji, Miśka brak, więc codziennie przyjeżdżała Mama i nas woziła, a jutro Mama wyjeżdża, koleżanka wjechała w ciężarówkę i też ma samochód do kasacji, a ja muszę w takim razie zacząć jeździć autobusem na zmianę opatrunków i zastrzyki, co średnio sobie wyobrażam, żeby nie powiedzieć w ogóle! Do tej pory wszystkim zwierzakom zastrzyki robił Misiek, ale w przypadku Pana Kota i jego Mamy, to jest po prostu niewykonalne:(


W komentarzach i mailach pytaliście się o freci apartament:) Bardzo mi szkoda wszystkich zwierząt , które muszą spędzać życie w klatce, ale u nas ze względu na zbyt  dużą różnorodność towarzystwa, chodzenie luzem jest zdecydowanie nie wskazane, bo szybciutko nastąpiłaby wzajemna konsumpcja. Fretek oczywiście, tak jak większości pozostałego towarzystwa nie chciałam, ale skoro juz u nas zamieszkały, więc trzeba im było zapewnić odpowiednie warunki. Klatki oferowane w sprzedaży, nie dość,że szpetne i plastikowe, to jeszcze małe, więc by umilić życie klatkowym biedakom, zostały porobione przez Miśka domy o odpowiednich wymiarach…jak duży jest apartament, możecie zobaczyć teraz, kiedy siedzi w nim Mama Pana Kota. Punktem wyjściowym był ten malutki domek z daszkiem podobno dla królika, teraz jest tam sypialnia.Domek dla królika!, fretki są zdecydowanie mniejsze od królików, a i tak uważam ,że to przesada trzymać je w czymś tak małym, więc zostały dobudowane, kolejne pomieszczenia:) Z domku- sypialni, nad schodami prowadzi kładka do jadalni…tam tez wisi śpiworek na popołudniową drzemkę, do którego uwielbiają wchodzić. Schodząc schodkami na dół, trafimy do bawialni,gdzie po harcach w hamaczku podsypiają  dosyć często, obok jest toaleta, z wyjmowanym dnem:)) Podłoga i tylna ściana jest zrobiona z paneli, które łatwo można umyć,a cały przód i boki zabezpiecza stalowa siatka- trzeba było jeszcze pamiętać o względach estetycznych, bo klatka stoi  przecież w sypialni:) Każda część może być otworzona niezależnie, w domku oprócz drzwiczek dodatkowo  jest ściągany dach, co zdecydowanie ułatwia pracę przy sprzątaniu, bo choć fretki to bardzo czyste zwierzątka, jednak w chwilach radości i podniecenia wydzielają charakterystyczny zapach piżma, tak więc komplety hamaków i wszystkie kocyki są właściwie codziennie prane. Lambi- nie mam pojęcia czy szczur byłby zadowolony, myślę,że tak…choć pewnie nie sypiałby w hamczku ani śpiworku:) Pytacie kto sprząta, ano ja:)))) Ale gwarantuje Wam, że przy dobrej organizacji utrzymanie porządku nie wymaga jakiegoś szczególnego wysiłku. Grunt to organizacja i dobry plan, a plany ja sporządzam cały czas:))) Kiedyś o tym napiszę, ale już nie dzisiaj, bo ten post chyba nigdy , by się nie skończył!
***
No to po drugie:) Kaczka ma tak jak w zeszłym roku dwanaście kacząt, które pływają na rozlewisku na drodze. Lokalne podtopienia i nas nie ominęły. Tak więc codziennie chodzę jeszcze do kaczek, karmić maleństwa i biedną kaczą mamę. Małe są bardzo żarte, a ja nie ukrywam,że jestem szczęśliwa,że tak mało czasu spędzają u mnie w stawie, bo kiedy miałabym jeszcze pilnować Pana Kota,żeby ich nie zjadł, to nie mam pojęcia. A na drodze, są zdecydowanie bardziej bezpieczne. Poniżej aktualne fotki z naszej drogi, z rannego karmienia. Maluchy rosną w zastraszającym tempie.

IMG_6818-1 IMG_6816-1
Po trzecie: mimo, że podobno: ” w tym domu nie daje się teraz wytrzymać! ”( cyt:dzieci), moje osobiste maleństwa, nie zapomniały o dniu matki i choć matka, taka zła, to kwiecie mimo wszystko do domu przytaszczyły:) Pomarańczowe różyczki dostałam od Nurki, a  uroczy miedziano- mosiężny czajniczek widoczny na zdjęciu- to pamiątka dla mamusi z ubiegłorocznych wakacji. Dzieci od małego łopatologicznie miały tłumaczone czego z wakacji i wycieczek, nie przywozić i jak wygląda pamiątkowy koszmarek wakacyjny, tak więc, wiedząc co mamusi może do gustu przypaść, dziecko wybrało się na targ staroci i tym sposobem stałam się posiadaczką pamiątki z nad morza :), która idealnie pasuje do moich starych filiżanek.

 IMG_6871-1IMG_6877-1
Od Madzi dostałam uroczą zawieszkę z kryształu Svarowskiego w kształcie serduszka- no to chyba kocha, pomimo wszystko. W ogrodzie pachnie obłędnie, zakwitły  Lilaki Meyera Palibin. Cudne kwiatki o nieco odmiennym zapachu niż typowy bez, może troszkę mniej subtelnym,ale bardziej intensywnym .

IMG_6879-1 IMG_6886-1
I dodatkowo uroczą różyczkę. Odzyskawszy na chwilę upragniony spokój, zapewniając jak strasznie mi się wszystko podoba i jak bardzo, jako matka wyrodna, dzieciom swym dziękuję, w tle mając miauczenie kotów, na dobranoc dla uspokojenia mocno nadwyrężonych w ostatnich dniach nerwów, delektowałam się winkiem:)

IMG_6856-1 IMG_6850-1
Nie wiem kiedy uda mi się teraz tutaj zajrzeć, mam nadzieję,że już niedługo. Metka do poniedziałku ma siedzieć w zamknięciu, później moje zycie wróci do jako takiej normy..mam nadzieję. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie.

poniedziałek, maja 24, 2010

Sypialnia jeszcze przed zmianami

Sypialnia jeszcze przed zmianami

poniedziałek, maja 24, 2010

Sypialnia jeszcze przed zmianami


Zmiany będą w sumie niewielkie i jeszcze nie do końca wiem jakie, a polegać będą generalnie na oszlifowaniu wszystkich mebli, bo moja sypialnia jest teraz za sprawą wszystkich czworonogów, aż za bardzo, w stylu shabby chic :) O proszę…poniżej dzieło Saguni-( naturalne przecierki:), która uwielbiała odpychać się nóżkami od szafek, teraz w tym miejscu leży Plaster i posłanie w różyczki jest właśnie jego( zd. nr 1) Osiołek też ma swoje posłanko, z tym, że on uwielbia spać jeszcze dodatkowo w koszu ( zd.nr 2).
Nie myślcie sobie, że to już wszystko. Nasza sypialnia jest sypialnią z prawdziwego zdarzenia i sypiają w niej wszyscy domownicy oprócz dzieci:) i od niedawna żółwicy Heleny, która to z powodu częstej wymiany wody zawędrowała do łazienki.Poniżej w swojej czteropokojowej willi mieszkają dziewczynki Lotka i Mufka.Fretki mają jadalnię, bawialnię toaletę, sypialnię i kocyki..oczywiście w róże i pastele:) ( zd.nr 3)

IMG_6668-1IMG_6667-2              IMG_6666-2
                Noce bywają ciężkie.Wieczór tradycyjnie zaczyna się od tego, że  Osioł staje nad Plastra posłaniem i nie mówiąc nic, wymownie się na niego patrzy, Plaster dostaje wariacji, warczy , z gardła dobywa się gulgotanie, a górna warga zachodzi mu ,aż na nos, ale biedak wstaje, podkula ogon pod siebie i wyrusza na posłanie Osła…po co? nie mam pojęcia, Osioł za chwilę staje nad swoim posłaniem i znowu patrzy, wszystko powtarza się od nowa…Plaster zrezygnowany wraca do siebie… Jak Osioł ma dobry dzień, to taki scenariusz powtarza się parokrotnie, jak nie…to chociaż raz wędrówka musi się odbyć…wieczór w wieczór! Później zasypiają, Plaster chrapie jak diabli i wiecznie przebiera nogami przez sen, Osioł wierci się w wiklinowym koszu, który przy każdym ruchu trzeszczy niemiłosiernie i zasysa nosem o podłogę, wydając koszmarne odgłosy, fretki co i rusz wyskakują z hamaczków i walą piętami o podłogę cochając się okrutnie, niestety dywany w klatce nie wchodzą w grę, bo wszystkie kocyki i hamaczki są bardzo często prane z racji specyficznego zapachu fretek, więc pozostaje im w dalszym ciągu podłoga z paneli, a nam nocne koszmary:)Na szczęście żółwica nie wali już półką, więc jest trochę spokojniej.
W sypialni jest tez wydzielona część kocio- ludzka , łóżko szerokie, ale bydło i tak się rozpycha niemiłosiernie.  Baldachim jest w różyczki- jak pierwszy raz Misiek go zobaczył, to myślałam,że się ze mną rozwiedzie, teraz juz się chyba przyzwyczaił:))), wiesza mi tylko po złości wstrętny niebieski kabel do internetu, widoczny zresztą na zdjęciu…powoli z wielkim bólem się z tym godzę, ja mam różyczki, a jemu podoba się kabel!

IMG_6728-2                         
IMG_6735-1 IMG_6739-1 IMG_6665-2 IMG_6754-1 
Róże znikną jedynie z mebli- już mi się znudziły, delikatny róż  na dodatkach zostanie, został zresztą dodany, tylko ze względu na mojego ukochanego kota bez oka, na pierścionki:). Gdyby nie kot, byłby delikatny zielony:) Wyobrażacie sobie,że nawet dokupiłam kryształek i mu to oko wstawiłam, ale wyglądał jakoś tak obco i z powrotem mu to oko wydłubałam:)

IMG_6638-1IMG_6347-1IMG_6655-2    IMG_6641-2
IMG_6658-2IMG_6742-2 











IMG_6736-1
IMG_6750-1










          

Sypialnia jest spora, więc w sumie bez większych problemów wszyscy się w niej mieścimy:)

IMG_6421-2
IMG_6409-2
IMG_6646-1 IMG_6651-1 IMG_6642-2 IMG_6644-2

Firaneczki w całym domu porobiłam podobne, połączenie cieniuteńkiego batyściku z dosyć grubym kordonkiem, różnią się między sobą jedynie wzorem samej koronki. Często sie pytacie jak z praniem, otóż piorę w pralce i zupełnie nic się z tym nie dzieje, od lat wyglądają tak samo:)

sobota, maja 22, 2010

Poranek w ogrodzie

Poranek w ogrodzie

sobota, maja 22, 2010

Poranek w ogrodzie


I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt,że czuję się jakby przejechał po mnie tramwaj. Wczoraj w oczach rosła mi temperatura, dosłownie, z normalnej  w przeciągu może 5 minut doszła, aż do 39,8”.Później kłapałam zębami jak w febrze, a dzisiaj mam już tylko 35,2”. Hmm, dziwne zjawisko, pozostaje mi tylko wierzyć,że jutro wszystko wróci do normy .

IMG_6515-1 IMG_6516-1
IMG_6519-1 IMG_6507-1IMG_6580-1IMG_6588-1IMG_6559-1IMG_6572-1
IMG_6592-1IMG_6523-1    
Wypełzałam więc na taras i bezmyślnie cykałam fotki , popijając wodę z melisą, miętą  i cytrynką.

IMG_6508-1IMG_6499-1


Życzę Wszystkim udanej, pięknej i słonecznej soboty.
Copyright © Utkane z marzeń , Blogger